Historia z dreszczykiem – tajemnice Ząbkowic Śląskich

Frankenstein

W 1606 r. w mieście Frankenstein wybuchła epidemia dżumy. Zdziesiątkowała ona tutejszą ludność, która zaczęła się domagać od władz znalezienia winowajców rozprzestrzeniania się choroby. Szybko w stan oskarżenia postawiono ośmiu tutejszych grabarzy, którzy czerpali największe profity w tym mrocznym czasie. Podczas procesu w ich domach odnaleziono dziwny proszek, który jak się okazało był robiony z ciał zarażonych zmarłych, ludzkie organy oraz precjoza zrabowane z domów pochowanych osób. Proces skończył się skazaniem winnych na śmierć na stosie, co zostało jednak poprzedzone licznymi torturami. Dzisiaj możecie zajść na stary cmentarz przy ulicy 1 Maja i zobaczyć starą kaplicę, w której, jak mówią podania, składowano ludzkie szczątki właśnie w owym czasie.

Ząbkowice Śląskie, bo o nich  bowiem mowa, potrafią wykorzystać tę makabryczną historię do swojej promocji. Podobno o wydarzeniach tych usłyszała przebywająca w Szwajcarii młoda, angielska pisarka Mary Shelley, która w 1818 roku opublikowała swoją książkę pod tytułem „Frankenstein”. Przypadek?

Choć nie ma jasnych przesłanek na potwierdzenie tej teorii miasto rozwija swój potencjał czerpiąc z pomysłu pełnymi garściami. W tutejszej Izbie Pamiątek Regionalnych usłyszycie tę właśnie historię, zobaczycie najstarszą ekranizację książki i kilka różnych jej wydań, a w piwnicy odwiedzicie Laboratorium ambitnego naukowca. Musimy ostrzec, że atmosfera panująca w tym miejscu – światło i dźwięki dochodzące z poszczególnych pokoi mogą budzić lekki niepokój, nawet w zaprawionych w poszukiwaniu zamkowych duchów turystach :).

Krzywa Wieża

Jeśli nie jesteście fanami takich mrocznych historii znajdziecie tutaj również inne atrakcje, na czele z najbardziej znaną, najwyższą w naszym kraju Krzywą Wieżą. Nie ma dokładnych informacji o jej powstaniu – historycy opowiadają się za teorią, że jest to wieża bramna lub pozostałość po zamku znajdującym się tutaj na początku XV wieku. Wieża przechyliła się w wyniku tąpnięcia w 1598 r. Obecnie jej odchylenie wynosi 2,14 metra co naprawdę robi wrażenie zwłaszcza, że możemy się na nią wspiąć i spojrzeć na cztery strony świata odnajdując znane szczyty Gór Bardzkich czy Sowich. Doskonale widać stąd również ząbkowicki zamek.

Zamek

Pierwsza piastowska warownia stanęła tutaj około 1290 roku i często przechodziła z rąk czeskich do polskich i na odwrót, trafiła też do króla Węgier. Obecne ruiny rezydencji w stylu renesansowym to wynik jego przebudowy dokonanej przez księcia Karola I Podiebrada. Zamek atakowany przez wojska cesarskie, a w końcu też szwedzkie nie podniósł się już ze zgliszcz. Choć chyba już nie do końca można tak powiedzieć… Obecnie oddano go do zwiedzania po znacznym remoncie. Dzięki temu możemy wspiąć się do wieży bramnej by zobaczyć komnaty, wejść na basteję i do jej imponujących podziemi, a także zobaczyć obszerny dziedziniec ze studnią i zabytkową lipą. Dostać się można również do wcześniej niedostępnego, niedokończonego nigdy północnego skrzydła. Spacer z przewodnikiem zajął nam całą godzinę i choć zamek z zewnątrz bardziej przypomina dobrze zabezpieczoną ruinę, to dzięki rewitalizacji zyskał ciekawą aranżację i stał się jedną z większych atrakcji okolicy.

Centrum miasta

Samo miasto leżące na szlaku Wrocław – Praga od początku istnienia korzystało z dogodnego położenia. Miało prawo do połowu ryb, składowania soli i ołowiu a w 1300 r. powstała huta szkła. Tak dobrze prosperującą osadę, posiadającą imponujący zamek należało również ufortyfikować. Powstały więc mury miejskie z licznymi wieżami, bastejami i otoczone fosą. Niestety w XIX wieku część fortyfikacji miejskich rozebrano, a największych zniszczeń dokonał wielki pożar w 1858 r. Obecnie warto przejść się wzdłuż częściowo odrestaurowanych murów i przysiąść na zielonym, pięknie zaaranżowanym skwerku, by chłonąć atmosferę zamierzchłych czasów.

Rynek okalają kolorowe kamienice, a w centralnej części stoi okazały ratusz. To już szósty budynek pełniący te funkcje na przestrzeni wieków. Oddany do użytku w 1865 r. obecnie znajduje się w remoncie i nie można go podziwiać. Spacerując po starym mieście warto zwrócić uwagę na należące kiedyś do bogatych mieszczan budynki znajdujące się przy ulicy Krzywej. Stoją tutaj również imponujące gmachy z czerwonej cegły – dawne zakłady opiekuńcze Sióstr Diakonis, sierociniec i kościół świętej Anny, który notabene łączył się kiedyś murowanym, krytym mostkiem z Krzywą Wieżą.

Ząbkowice Śląskie to miasto w sam raz na weekendową wycieczkę. Spokojnie spędzicie tutaj cały dzień odkrywając jego największe, ale i te mniejsze atrakcje. Na wszystkie najpopularniejsze: zamek, wieżę i muzeum z laboratorium Frankensteina możecie zakupić bilet łączony ( 35/25 zł). W cenie towarzystwo przewodnika na każdym z tych obiektów. W centrum znajdziecie kawiarnie i lodziarnie, pod wieżą przyjemną restaurację.

Kopalnia Niklu, chryzoprazu i opalu w Szklarach

Jeśli jesteście fanami geologii i minerałów koniecznie musicie odwiedzić pobliskie Szklary. Wyjątkowe na ternie naszego kraju, a nawet świata, miejsce występowania chryzoprazu, rud niklu i opalu, gdzie rozpoznano 81 minerałów, w tym trzy odkryte tylko tutaj! Brzmi intrygująco? Oczywiście dla nas, laików w temacie, musi wystarczyć sama świadomość tego faktu, ale wraz z przewodnikiem będziemy w stanie namierzyć kilkanaście ciekawych okazów. Co ciekawe zdarza się, że przybywają tutaj studenci geologii na egzaminy, aby prawidłowo rozpoznawać skarby ziemi.

Wydobycie kamieni szlachetnych w tej okolicy rozpoczęto w XVIII na rozkaz samego króla Prus Fryderyka II. To jego geolodzy natrafili na „zielone złoto”, czyli chryzopraz, który zachwycił władcę i cały jego dwór. Kamień ten dość rzadko występuje w przyrodzie, co oczywiście ma wpływ na jego cenę. Do niedawna najpiękniejsze, światowe okazy tego kamienia pochodziły właśnie z ząbkowickiej ziemi. Po wyczerpaniu się rodzimych złóż prym na świecie wiodą Australia i Brazylia.

Wkrótce okazało się, że ziemia ta obfituje również w złoża niklu. Ze względu na swoje właściwości – twardość i ciągliwość metal ten miał duże znaczenie dla przemysłu zbrojeniowego, wkrótce wiec powstała na tym terenie wielka huta. Działała aż do II wojny światowej, a następnie za czasów ZSRR postanowiono powrócić do wydobycia wybierając niestety metodę odkrywkową. Spowodowało to zasypanie wielu szybów i zniszczenie stanowisk geologicznych, a w jednym z korytarzy stworzono schron przeciwatomowy.

Obecnie w sztolni „Robert” znajduje się podziemna trasa turystyczna o długości około 500 metrów posiadająca status rezerwatu geologicznego. Podczas 50 minutowego zwiedzania, w kaskach, z latarkami, często w ciemności, w temperaturze około 8 stopni odkryjecie złoża wspaniałych minerałów. Znajduje się tutaj również mała wystawa oraz sklepik z biżuterią wykonaną z miejscowych kamieni.

W otaczającym ternie i budynkach widzimy potencjał, który miejmy nadzieję zostanie kiedyś w pełni wykorzystany. Chętnie też wybralibyśmy się na poszukiwania skarbów po okolicy i czekamy, aż taki pomysł zrodzi się w głowach opiekujących się obecnie kopalnią, gdyż ceny (normalny 30 zł, rodzinny 80 zł) są trochę za wysokie. Wejścia z przewodnikiem o pełnych godzinach. Parking przy wejściu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *