Bolków, Świny i szlak czterech zamków

Charakterystyczną wieżę dziobową bolkowskiego zamku kojarzy większość z nas. Jeśli jednak tu przybędziecie o uszy obije się Wam nazwa “szlak czterech zamków gminy Bolków”. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nim nie podążyli i nie zbadali jakie to tajemnice przeszłości kryją się na trasie dolnośląskich piastowskich warowni.

Jeden: Bolków – wrota do średniowiecznej przygody

Obronna wieża zamku rozpoznawalna jest wszędzie. Ten specyficzny kształt nazywany dziobowym lub kroplą wody miał powodować ześlizgiwanie się kul armatnich. W Polsce takie rozwiązanie spotkacie tylko tutaj i na zamku w Niesytnie (o czym później). Do wieży prowadził most zwodzony, bo stanowiła ona ostatni punkt obrony przed wrogiem. Całe założenie z zabudowaniami wewnętrznymi i dziedzińcem otaczał imponujący mur, jednak gdy w XVI w. twierdzę przebudowano w stylu renesansowym dołączono dodatkowy, zewnętrzny mur z bastejami. To właśnie one i wieża sprawiają, że dosłownie przenosimy się tu w czasie, gdyż doskonale oddają ducha średniowiecznych zamków. Jeśli mielibyście wybrać jeden “idealny” zamek do zobaczenia skierujcie swe kroki prosto do Bolkowa! Za dowód tych słów niech posłuży informacja, że kręcono tu sceny do “Wiedźmina” i serialu “Tajemnica twierdzy szyfrów”, a co roku odbywają się tutaj tradycyjny turniej rycerski i festiwal muzyczny “Castle Party”.

Budowę, jako punktu obronnego księstwa świdnicko-jaworskiego, zlecił książę legnicki Bolesław II Rogatka. Pierwszy raz oficjalnie wzmiankowany jest 1277 r. i przez wieki pełnił znaczącą funkcję, będąc nawet skarbcem piastowskiego złota. Wielka historia niejednokrotnie pukała do jego bram: zdobyty był przez królów czeskich, oblegany przez husytów (ale bez sukcesu) i zajęty przez wojska szwedzkie w 1646 r. Następnie przeszedł pod opiekę rodziny rodziny Zedlitz i cystersów z Krzeszowa. Po wojnach napoleońskich rezydowali tu rosyjscy żołnierze, mieściło się schronisko młodzieżowe ale i muzeum, którym do dnia dzisiejszego pozostał. Obecnie można zobaczyć tutaj ekspozycje na temat sudeckich warowni i historii Piastów śląskich, ale nade wszystko pokluczyć należy po ruinach, wspinając się na mury i podziwiając rozległą panoramę obejmującą również widok na położony w pobliżu zamek Świny.

Warto również zejść do położonego u stóp zamku miasteczka. Charakteryzuje się ono pochyłym, prostokątnym rynkiem otoczonym przez podcieniowe kamienice z XVIII w., do których prowadzą schody. Są one świadectwem handlowej przeszłości miasta słynącego kiedyś z tkactwa i przemysłu włókienniczego. To zdecydowanie zabytkowa i unikatowa zabudowa warta krótkiego spaceru.

Dwa: Świny – śladami rycerzy

Wymieniony po raz pierwszy w kronice w 1108 r. jest najstarszym grodem na naszym szlaku. Z czasem stracił na znaczeniu na rzecz tego bolkowskiego, stając się siedzibą rodu Świnków (von Schweinichen). To oni w XIV w. drewniane umocnienia zastąpili kamienną wieżą obronno-mieszkalną. W kolejnych wiekach przybyło zarówno budynków lokalowych w postaci pałacu, jak i obwarowań: murów, bastei i mostu zwodzonego. Zamek oparł się husytom, przetrwał wojnę trzydziestoletnią, ale zdobyli go Rosjanie podczas siedmioletniego konfliktu w drugiej połowie XVIII w. Od tego czasu, pozostał już niezamieszkany, do czego dodatkowo przyczynił się wielki pożar w 1876 r.

W zamku bywaliśmy kilkukrotnie na przestrzeni lat. Przez jakiś czas udostępniony był prawie “na dziko” (co miało swój niewątpliwy urok) – wystarczyło znaleźć odpowiedniego człowieka z kluczem. Obecnie jednak znalazł się w rękach, które stopniowo prowadzą prace remontowe na wiekszą skalę. Coraz więcej części średniowiecznego grodu udostępnianych jest turystom. Można obejrzeć wystawy (w tym dość unikatową pod tytułem “Gdzie król piechotą chodził…”), wejść na basteje i zajrzeć do wieży mieszkalnej czy piwnic. Na dziedzińcu można rozłożyć koc i zrobić piknik z widokiem na zamek Bolków. Przed wejściem znajduje się kasa z pamiątkami, toalety oraz oryginalny wóz z ofertą gastronomiczną. Często odbywają się tu turnieje, festiwale i nocne zwiedzanie. Zamek w końcu żyje.

O rodzie von Schweinichen krąży niejedna legenda. Choć rycerze ci byli uczestnikami wypraw krzyżowych i słynęli z zamiłowania do walki, to największą sławę przyniosła im miłość do trunków oraz mocne głowy. Najsłynniejszym tego przykładem był Ge­or­g von Schweinichen, który o ilość wypitego wita założył się z pewnym polskim panem. Podobno po 20 butelce jaką wypili ramię w ramię, pan na Świnach kazał podać sobie wino w cebrze do pojenia koni po czym… wypił je duszkiem zwycięsko wychodząc z zakładu. Rodowego herbu z dzikiem poszukajcie nad wejściem do zamczyska. Warto zajrzeć też do przyzamkowego kościoła rodu Świnków (dla świętego spokoju umiejscowionego poza murami) z drewnianą chrzcielnicą z 1628 r. i epitafium Jana Zygmunta Świnki.

Nie kończcie jednak wycieczki na samej fortyfikacji! Polecamy również spacer ścieżką prowadzącą na punkt widokowy. Na trasie nazwanej “dźwięki Świn” napotkamy tablice edukacyjne oraz drewnianą infrastrukturę przybliżającą życie drzew i lasu. Gdy dojdziecie na skały odsłonięte na niewysokim grzbiecie wzgórza staniecie na porfirze – czyli wulkanicznej skale. Te riolity datowane na 290 mln lat prawdopodobnie są zastygłą lawą. I nic dziwnego, w końcu znajdujecie się w Krainie Wygasłych Wulkanów, której zwiedzanie to już jednak osobna historia…

Trzy: Niesytno – ślady przeszłości odzyskują blask

Najwcześniejsze wzmianki łączą tutejszy gród obronny z husytami i rycerzami rozbójnikami, a pierwsza pisemna informacja pochodzi z 1432 r. Kolejnymi właścicielami była wspominania wcześniej rodzina von Zedlitz, która do warowni dobudowała w 1545 r. renesansowy pałac, przenosząc do niego najważniejsze funkcje rodowego grodu. Średniowieczny zamek od tego czasu pełnił tylko rolę pomocniczą służąc za magazyn. Założenie w kolejnych wiekach kilkukrotnie zmieniało właścicieli, którzy starali się zachować jego formę z mniejszym, bądź większym sukcesem. Stopniowo jednak zamek niszczał, służąc podczas II wojny światowej jako obóz przejściowy dla żołnierzy a następnie jako dom kolonijny. Po drodze poddał się niszczycielskiej sile pożaru by w końcu trafić na inwestora, który od kilku lat podnosi go z ruiny. Widać toczące się prace oraz ich postęp i choć obecnie nie jest udostępniony do zwiedzania to jest szansa, że za kilka lat będziemy mogli zajrzeć do średniowiecznej baszty i przejść się po murach czy obwarowaniach bastejowych. Koniecznie zwróćcie uwagę na gotycką więżę, kształtem przypominającą kroplę wody – podobną do tej z bolkowskiego zamku. Ta na niesytnickim oprócz funkcji obronnych pełniła też mieszkalne, skrywając w środku “ciepłą izbę” – pomieszczenie komfortowo ocieplane.

Cztery: Lipa – zapomniane ruiny

Pierwszy raz wzmiankowany w 1309 r. jako własność Henryka von Lipa, a następnie rozbudowywany przez rodziny von Zed­litz i von Reib­nitz. Dawna siedziba rycerska nie miała jednak szczęścia w późniejszych wiekach. Opuszczona została w XVIII w. by później zostać na krótko zabezpieczona, jednak nigdy nie wróciła do pełni łask. Obecnie jest niszczejącą ruiną, a mimo tabliczek informujących o zakazie wejścia i remoncie, nie jest szczególnie chroniona ani nie widać tu trwających prac budowlanych. Jego centralną częścią jest wieża mieszkalna, a najciekawszym elementem budowla na planie rombu, którą uznaje się za najstarszą na Śląsku zamkową kuchnię, którą wieńczy komin w kształcie piramidy. Wielka szkoda, że póki co nie udało się zabezpieczyć tak wielkiego zabytku, chociażby w formie trwałej ruiny.

Jeśli lubicie zamki i podróże śladami przeszłości to wyprawa szlakiem czterech zamków jest zdecydowanie dla Was! Napotkacie na jego trasie wielką historię, odkryjecie tajemnice starych rodów i docenicie architekturę jakiej współcześnie się już nie spotyka. Piastowskie warownie czekają!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *