– Są wieści od naszych braci, lubińskich duchaków.
– Mówże, frater.
– Husyci napadli na Chojnów…
Zmuszeni do gaszenia pożarów chojnowianie nie zdołali obronić murów, na które teraz pięło się mrowie husytów… Podpalona i ostrzelana z bombardy Brama Legnicka zatrzeszczała, jedno skrzydło zawisło, drugie runęło w erupcji iskier… Wypadli na wydłużony rynek, przed nimi wyrosła kamienna bryła kościoła. I wysoka, osnuta dymami wieża… Ogień z hukiem wystrzelił ponad dachy Chojnowa. Wrzask mordowanych wzbił się jeszcze wyżej. Wysoko ponad kłębiący się dym.
– Spaliwszy Chojnów – relacjonował dalej zakonnik – i wymordowawszy wszystkich mieszkańców, husyci znowu zawrócili, zgorzeleckim traktem poszli na Bolesławiec…
“Boży Bojownicy” Andrzej Sapkowski (Trylogia husycka)
To chyba najsłynniejszy opis Chojnowa, małej dolnośląskiej osady, w polskiej literaturze. Po tej husyckiej napaści z 1482 r. uratowało się podobno zaledwie piętnaścioro mieszczan (ukrywając się na kościelnej wieży), a miasto musiało powstać z gruzów. Ale o bogatej historii miasta niech świadczy fakt, że prawa miejskie otrzymało w 1333 r., a swoją siedzibę na tutejszym zamku mieli sami Piastowie. Obecnie to dość senne miasteczko, w którym jednak istnieją ślady dawnej świetności. Jako, że to rodzinne miasto jednego z “misiów” ruszyliśmy śladami czasów minionych.
Księżna Anna Wirtemberska i piastowski zamek
Wywodząca się z prominentnej rodziny Wirtembergów i Hohenzollernów Anna w 1594 r. poślubiła legnickiego księcia Fryderyka IV. Rządy tego ostatniego władcy dynastii Piastów w tym księstwie zasłynęły licznymi reformami i rozwojem kultury. Sama księżna po śmierci męża za siedzibę obrała sobie chojnowski zamek i tu umarła w 1616 r., będąc ostatnią jego rezydentką. W kolejnych latach obiekt nie miał szczęścia i obecnie na próżno szukać w nim śladów gotyckich czy renesansowych modernizacji. Strawiony przez pożary, później używany przez pruską administrację do naszych czasów dotrwał w postaci dwóch skrzydeł, których najcenniejszą częścią jest XVI-wieczny piaskowy portal. Dookoła budynku można odnaleźć fragmenty średniowiecznych murów i ścian. Obecnie w środku mieści się Muzeum Regionalne z lapidarium i uroczym ogrodem zamkowym. W placówce zobaczymy numizmaty, szkło, militaria, makietę średniowiecznego miasta i płytę nagrobną księżnej Anny. Znajdują się tu również bardzo cenne XVI-wieczne sgraffita przeniesione z elewacji dworu Schellendorfów w Zagrodnie.
Od niedawna przed wejściem, obok charakterystycznej armaty (podobno historycznie oryginalnej, ale nie z samego zamku), stoją “rzeźby” księżnej Anny i Fryderyka przypominając o ich znaczeniu w lokalnej historii. Ostatnia mieszkanka fortyfikacji zasłynęła bowiem z działalności edukacyjnej i charytatywnej przyczyniając się do rozwoju osady, jak i fundując ołtarz oraz ambonę w chojnowskim kościele. Tutaj też spoczęła nakazując wcześniej przygotowanie w jego wnętrzu grobowca. Niestety szczątki księżnej zaginęły na przestrzeni wieków, ale udało się uratować oryginalne epitafium oraz ozdobne kraty, które można oglądać w zamkowym muzeum. Od 2009 r. przy dawnym wejściu do krypty możemy odnaleźć pamiątkową tablicę przypominającą o miejscu pochówku tak oddanej miastu obywatelce.
Kontrowersyjne malowidła fary
Pierwszy znany historii proboszcz tutejszej parafii pojawia się w zapiskach już w 1299 r. Budowa obecnego kościoła rozpoczyna się w 1390 r. i trwa przez 78 lat, przerwana jak już wiemy najazdem husytów. W kolejnych wiekach świątynię trawią liczne walki i pożary oraz zmiany wyznawców, aż do 1947 r. kiedy to ostatecznie staje się świątynią katolicką pod wezwaniem św. Apostołów Piotra i Pawła. W tej gotyckiej, trzynawowej bazylice najcenniejsze są piętnastowieczny tryptyk z Madonną, barokowe chrzcielnica i ambona oraz ołtarz główny z malowidłem Georga Ostermeyera z 1670. Na ścianach znajdują się liczne renesansowe i barokowe epitafia.
Najbardziej kontrowersyjne prace odbyły się tutaj jednak niedawno bo w 1969 r. podczas malowania drogi krzyżowej. Ówczesny proboszcz zatrudnił dwóch warszawskich malarzy wykorzystując środki zebrane przez wiernych, do namalowania na ścianach świątyni XIV stacji. Ci do sprawy podeszli dość prowokacyjnie. Malowidła utrzymane w stylistyce socjalistycznej przedstawiają w scenach, które znamy z kart Biblii, nawiązania do sytuacji Polski i wydarzeń na świecie w ówczesnych czasach. Mamy tu radzieckiego żołnierza przebijającego włócznią bok Jezusa, na fotelu Piłata sekretarza partii, a w roli Szymona – przodownika pracy. Po drodze na Golgotę pojawiają się anteny telewizyjne oraz rakieta z kosmonautami podczas pierwszego lądowania na Księżycu. Jest Jurij Gagarin, Matka Teresa i Gandhi. Do tego wiele postaci ma twarze mieszkańców miasta, którzy pomagali podczas pracy artystów. Taka wersja Męki Pańskiej dzieli zarówno mieszkańców jak i władze kościoła oraz konserwatorów. Kilka lat temu dzieło udało się wpisać na listę zabytków, aby uniknąć jego zamalowania, a na stacjach zawisły obrazy z tradycyjnym przedstawieniem cierniowej drogi, aby nieco pogodzić zwaśnione strony. Dla jednych jest to bowiem biały kruk – świadectwo historii i odwagi, dla innych kicz, nie mający nic wspólnego z malarską sztuką. Co by nie mówić malowidła trwają, a studenci sztuki przybywają tu, aby na własne oczy zobaczyć kontrowersyjne i jedyne w swoim rodzaju współczesne polichromie.
Mury miejskie, które pokonali husyci
Pierwotny, średniowieczny pierścień murów poprzedzony fosą umożliwiał wejście do miasta tylko dwoma bramami. Jak już wiemy nie uchronił on osady przed husyckim najazdem, z czasem całkowicie tracąc swoją funkcję. Miejscowości nie ominęły: wojna trzydziestoletnia, wojska cesarskie, szwedzkie oraz liczne pożary. Mało kto wie, że 24.05.1813 r. starły się na okolicznych polach wojska napoleońskie z armią pruską, która to wyszła z potyczki zwycięsko. Triumf zapewnił słynny “Marszałek Naprzód” – Gebhard Leberecht von Blücher, u którego gościliśmy kiedyś na kawce w jego pałacu. O bitwie przypomina stojący na górującym nad okolicą niewielkim wzniesieniu obelisk (oryginalny pomnik niestety nie zachował się) pod niedalekim Budziwojowem. Natomiast sam francuski cesarz przebywał w mieście aż cztery razy, co upamiętnione zostało tablicą na murach miejskiego muzeum.
Te wszystkie potyczki i plagi sprawiły, że obecnie możemy odnaleźć tylko niewielkie pozostałości dawnych miejskich umocnień. Najlepiej zachowany fragment znajduje się przy tzw. “Domu Kata”, XVII-wiecznym więzieniu, które pozostaje jednak tylko zabezpieczoną ruiną.
Baszta i historia tkaczy
Świetnie zachowaną częścią po XV-wiecznych miejskich obwarowaniach jest za to gotycka wieża zwana “Basztą Tkaczy”. Przez wieki pełniła ona również funkcje więzienia oraz kuźni, a obecnie jest częścią miejskiego muzeum i można z jej szczytu zobaczyć panoramę okolicy (o zwiedzanie można poprosić w muzeum). Nazwa nawiązuje do cechu sukienników, który w grodzie nad Skorą przez stulecia odgrywał bardzo ważną rolę. W okolicy przebiegał bowiem kupiecki szlak handlowy tzw. Via Reggia pozwalając na rozwój licznych interesów. Chojnów przypomina o swojej historii organizując na swoje coroczne święto Festiwal Tkactwa i Rękodzieła. Na rynku zaś dumnie stoi fontanna z tkaczem trzymającym spływające sukno z herbem miasta.
Rynek, czyli dlaczego nie ma ratusza?
To jeden z najdłuższych miejskich placów na Śląsku. Na jednym jego krańcu znajduje się kościół, a na drugim rząd kamieniczek z najcenniejszą datowaną na 1544 r. – znaną pod nazwą Dom Schramma. Bardzo dziwi więc brak ratusza na tak rozległej przestrzeni, ale jak się okazuje taki oczywiście kiedyś tutaj stał. Budowę renesansowego budynku ukończono w 1581 r. Następnie kilkukrotnie był przebudowywany, ale gdy w 1875 r. zawaliła się jego wieża zdecydowano o rozbiórce. Od tego czasu władze miejskie swoją siedzibę mają poza ścisłym centrum miasta. Neorenesansowy “nowy ratusz” z 1891 r. to ceglany budynek stojący przy placu Zamkowym. Na jego fasadzie widoczny jest herb miasta, nawiązujący do tego najstarszego z XIII w. Przedstawia on zamek z trzema wieżami, orła Piastów legnickich, słońce i księżyc. Kamienice otaczające śródmieście w 40% pochodzą sprzed II wojny światowej. Ich współcześnie kolorowe fasady tylko częściowo pozwolą nam odnaleźć ślady dawnego kupieckiego dziedzictwa.
Industrialna przeszłość
Piastowskie księstwo legnickie, kolejno zastąpiły Królestwo Czech, Prusy i Niemcy. Dziewiętnastowieczną industrializację, do której przyczyniło się również uruchomienie linii kolejowej Wrocław – Bolesławiec, przerwał wybuch wojny. W 1945 r. Haynau (bo tak brzmiała niemiecka nazwa miasta) został szturmem zdobyty przez Armię Radziecką, a przekazany Polsce zmienił nazwę na Chojnów i został zasiedlony przez osadników ze wschodu. Lata powojenne to rozkwit odbudowanych zakładów przemysłowych z fabryką maszyn rolniczych “Agromet-Dolzamet”, zakładami wyrobów skórzanych “Renifer” i papiernią “Dolpakart” na czele (warto wspomnieć, że Haynau Papierfabrik była niegdyś największą niemiecką fabryką papieru). Większość mieszkańców znajdowała pracę na miejscu, w którymś z powyższych przedsiębiorstw. Dopiero zmiany ustrojowe lat 90-tych pogorszyły sytuację gospodarczą miasteczka przekształcając je w “sypialnię” dla większych ośrodków przemysłowych jak Lubin, czy okoliczne strefy ekonomiczne w Legnicy i Krzywej.
Długa była również historia miejskiego browarnictwa rozpoczęta w 1872 r. a definitywnie zakończona w 2004 r. Haynauer Dampfbrauerei Carl Gartenschläger wyposażony w najnowocześniejsze maszyny, suszarnię, chłodziarki i stalowe zbiorniki posiadał również własną słodownię. Po imponującej cukrowni A.G. Zuckerfabrik Haynau również pozostało tylko kilka obiektów wykorzystywanych jako magazyny. Prawie nic nie zostało też z budynków farbiarni skór i garbarni. Podobny los spotkał przyzakładowe budynki takie jak żłobki czy przedszkola. Te rozległe tereny nadają się obecnie tylko na tzw. “urbex”.
Mały i Duży Park
Przy muzeum i urzędzie miasta wzdłuż rzeki Skory znajduje się Park Śródmiejski im. Józefa Piłsudskiego. Zadbane alejki i miejska zieleń otaczają piętnaście pomników przyrody. Można również przespacerować się wzdłuż rzeki i rzucić okiem na popularny wśród mieszkańców “wodospad”.
Pięciokrotnie większy jest Park Piastowski – rekreacyjny teren miejski założony już w 1885 r. W centralnej jego części stoi zabytkowa wieża ciśnień z 1915 r., która jednak póki co tylko niszczeje, a kolejnym charakterystycznym punktem jest kamienny “grzybek”. Mało kto pamięta, że jest to pomnik niemieckich mieszkańców miasta poległych w I wojnie światowej. Niestety po stojącej na szczycie Wzgórza Chmielowego okazałej restauracji “Hopfenberg” poza pustym placem nie pozostał żaden ślad. Podobnie jak za porastającym parkowe stoki chmielem wykorzystywanym przez miejscowy browar.
Kamienice i zabytki
Eklektyczny dworzec kolejowy z 1909 r. miał niewielką halę z kasami biletowymi, poczekalnią i wejściem na dwa perony. Odremontowany prezentuje się równie okazale co kiedyś. Po pięknej fontannie Hohenzollernów na skwerze przed nim pozostało niewiele. Obok stoi reprezentacyjny “pałacyk” – to dawna siedziba fabryki wnyków i pułapek na zwierzęta Rudolfa Webera (ul. Kolejowa 29). Warto tu zajrzeć aby zobaczyć piękną posadzkę.
Odwiedzić należy również kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Na szczególną uwagę w tej neoromańskiej bazylice z 1911 r. zasługują kolorowe polichromie stropu, witraże oraz oryginalny ołtarz, ambona, chrzcielnica i organy.
Jeśli lubicie architektoniczne perełki przespacerować możecie się ulicami Legnicką, Dąbrowskiego i Kolejową odkrywając eklektyczne zdobienia, maszkarony i płaskorzeźby na fasadach starych kamienic.
Quest – najazd Husytów na Chojnów
Jeśli chcecie poznać historię miasta w pigułce warto wziąć udział w grze terenowej ściągając popularną aplikację na telefon. Rymowane historie zaprowadzą Was na spacer, podczas którego będziecie musieli rozwiązać kilka zagadek przy okazji zwiedzając centrum. Z gotowym hasłem warto podejść do muzeum, aby otrzymać pieczęć ukończenia wyprawy.
Praktycznie każda miejscowość ma swoją historię. Czasem może niewielką, o której historia szkolna czy światowa milczy, ale ważną dla lokalnej społeczności, dla naszych dziadków, rodziców oraz kolejnych pokoleń, które tu zamieszkają. Warto więc o niej pamiętać. Warto również spojrzeć na swoje miejsce pochodzenia, czy zamieszkania trochę jak autochton, a trochę jak turysta, który może poznać i przekazać ten lokalny patriotyzm tym, którzy będą budować tu przyszłość i pisać nowe dzieje. W końcu bez historii nie ma przyszłości…