Można by rzec, że ten chorwacki półwysep przejechaliśmy wzdłuż i wszerz zachodniej i centralnej części. Zwiedzaliśmy już włoskie miasteczka i imponującą starożytnymi zabytkami Pulę, a teraz czas na jej największe atrakcje. Co szczególnego można, a raczej trzeba tutaj zobaczyć?
Przylądek Kamenjak – dzika natura
Na początku należy wspomnieć, że ten teren to obszar chroniony, a za wjazd w sezonie trzeba wnieść opłatę. Nie znajdziemy tu porządnych asfaltowych dróg, ani sklepików. Jednymi formami stałej obecności człowieka są beach bary obecne w kilku zatoczkach, przed którymi znajdują się spore, bezpłatne parkingi. Tutaj koncentruje się turystyczne życie. Na w większości kamienistych plażach można odpocząć oraz skorzystać z kąpieli wodnych i słonecznych. Z racji na wysokie klify jest to też popularne miejsce miłośników skoków do morza, choć nam wystarczył sam ich widok ;). Pejzaże jakie można tutaj podziwiać naprawdę pozostaną w pamięci, tak samo jak szum spienionych fal efektownie rozbijających się o skały.
Gorąco polecamy przejście ścieżką dinozaurów. Na skalistym wybrzeżu można odnaleźć odciski łap tych prehistorycznych gadów, a taka okazja nie zdarza się zbyt często w życiu! Niestety są one coraz mniej widoczne, ale dzięki temu samo ich poszukiwanie (nawet w konkretnym miejscu) jest ciekawym wyzwaniem dla milusińskich. Wytyczona jest też ścieżka prowadząca wśród zieleni w górę wybrzeża, na której stoją mniej lub bardziej udane figury dinozaurów i innych prehistorycznych stworzeń. Mimo, że byliśmy w środku sezonu nie spotkaliśmy na naszej trasie tłumów (poza beach barami oczywiście), więc jest to idealne miejsce na mały trekking wśród przyrody z imponującymi widokami na morską toń.
Dvigrad – opuszczone miasto
Historia tego miejsca to opowieść o mieście położonym na dwóch wzgórzach. Już w X w. istniała tu osada z prawami miejskimi, która szczęścia jednak nie miała. Liczne i powracające przez wieki epidemie za każdym razem pustoszyły wzgórze, by w końcu w roku 1714 za pomocą dżumy już na zawsze przepędzić mieszkańców z ich górskiej siedziby. Dzisiaj możemy pospacerować wśród imponujących ruin i wyobrazić sobie życie w średniowiecznym, kamiennym mieście na wysokościach. Najważniejszą budowlą oczywiście jest zamek, którego wieże i mury wciąż robią wrażenie, podobnie jak pozostałości kościoła świętej Zofii. Można również pokluczyć dawnymi uliczkami, odnaleźć punkty widokowe, bramy miejskie i imponujący główny plac. Wejście jest darmowe, a u stóp zamczyska znajduje się mały parking i gastronomiczna budka.
Petrapilosa – zamek na wzgórzu
Bardzo lubimy zamki, więc nie mogliśmy ominąć takiej okazji. Średniowieczna forteca na wzgórzu z imponującym widokiem na całą okolicę była dla nas punktem obowiązkowym. Do zamku można wejść po wykupieniu biletu w automacie stojącym przy wejściu. Na jego terenie, w kościele Marii Magdaleny znajduje się multimedialna wystawa o historii tej fortecy datowanej na X w. Schodami umożliwiono też wejście po kilku kondygnacjach aż na wierzchołek murów. Choć w środku nie ma sal, ani dachu to świetnie zrewitalizowany kasztel, który z ciężkim sercem trzeba nazwać ruiną.
Svetvinčenat – zamek Morosini Grimani
Tu dla odmiany mamy bardzo “cywilizowaną” warownię. Nie ruina i nie na wzgórzu, ale w centrum małego miasteczka. Świetnie zachowana, renesansowa budowla zaprojektowana przez włoskich architektów zdecydowanie cieszy oko. Od czasu ukończenia budowy w 1589 r. znana jako “castello Morosini-Grimani” (od weneckiej rodziny właścicieli). Baszty połączone murem obronnym okalają rozległy wewnętrzny dziedziniec. A w dawnych budynkach mieszkalnych znajduje się dziś muzeum. Warto do niego zajrzeć, gdyż jest w znacznej części interaktywne i świetnie bawić się będą tutaj dzieci broniąc zamku za pomocą gumowych piłeczek przed oblężeniem wrogich wojsk. Atrakcja ta cieszyła się wielkim zainteresowaniem bez względu na wiek uczestników wycieczki ;).
Jaskinia Baredine i Tractor Story
Spektakularnie uformowane stalagmity i stalaktyty oraz jeziorko na głębokości 60 metrów, w którym pływa odmieniec jaskiniowy przyciągają tu tłumy turystów. Warto więc poświęcić czas i samemu przekonać się co do zaoferowania ma Jama Baredine. Odbędziemy tu około 40 minutową wycieczkę z przewodnikiem, schodząc po schodach i przeciskając się między skałami, odkrywając formy skalne i niesamowite wprost nacieki. Po drodze zatrzymujemy się w kilku komnatach zapoznając się z informacjami na temat odkrycia jaskini, jej budowy oraz samego odmieńca. Ta biała jaszczurka jest ewenementem przyrodniczym – gatunkiem endemicznym, czyli unikatowym dla tego terenu. Można je zobaczyć w małym zbiorniku podświetlanym na krótki moment przez przewodnika. Warto zwiedzić też mały budynek ekspozycyjny znajdujący się na terenie przylegającym do jaskini.
Jeśli musicie czekać na wejście do jaskini warto kupić bilet łączony i wejść do Tractor Story. Skansen rolnictwa znajduje się zaraz przy parkingu. Znajdziecie tu przegląd maszyn rolniczych, w którym ku zaskoczeniu niektórych turystów można także zobaczyć Porsche czy Lamborghini! Do zwiedzenia jest także gospodarstwo z wystawą na temat wypieku chleba oraz produkcji wina i oliwy.
Kotli – bajkowa pocztówka
Żeby naprawdę docenić to miejsce trzeba się tu wybrać w porze roku zapewniającej odpowiednie opady deszczu. My niestety trafiliśmy na okres suchy, więc niestety nie zrobiło to na nas odpowiedniego wrażenia. Oglądając zdjęcia w internecie można natomiast sprawdzić jak wiele nas ominęło z tego bajkowego krajobrazu. Ruiny kamienno-drewnianego młyna, woda przepływająca przez skalne oczka i efektownie pokonująca wodospad potrafią stworzyć niezwykły obraz.
Kazuny – domy pasterzy
Te charakterystyczne obiekty służące kiedyś pasterzom spotkać można zarówno w oryginalnej postaci jak i zrekonstruowane, ale za to położone w bardziej dostępnym miejscu. Niedaleko miejscowości Vodnjan znajduje się “Park Kazun”, który można chyba nazwać skansenem. Na ogrodzonym terenie można zobaczyć właśnie pasterskie domy, budowane bez zaprawy w różnych fazach powstawania. Oczywiście nie były to gospodarstwa domowe, ale schronienia pasterzy podczas wypasu zwierząt. Musiały być więc w miarę łatwe do budowy, a surowiec ogólnodostępny. My wybraliśmy się też w pola, poza miasto aby obejrzeć miejsce oznaczone jako “tri kažuna” niedaleko kościoła świętego Foška. Są to trzy domki pasterzy stojące obok siebie w oryginalnym miejscu. Na pewno ciekawostka!
Fort Giorgio – okrągła forteca
Fort San Giorgio (znany również jako Fort Monte Ghiro) to jeden z obiektów stanowiących system fortyfikacyjny Puli, która w czasach jego budowy (lata 1852-1854) była głównym portem marynarki wojennej austriackiego cesarstwa w tym rejonie. Obiekt ulokowano na niewielkim wzgórzu, a ze względu na funkcję wieży artyleryjskiej charakteryzuje się budową w kształcie okręgu o średnicy około 35m. Jego ściany wykonano z ciosanego kamienia, na środku znajduje się natomiast studnia wyznaczająca równocześnie środek dziedzińca. Wejście do tego dwupoziomowego obiektu chronione jest dodatkowym przedsionkiem.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej z racji rozwoju artylerii oraz przestarzałej konstrukcji nie spełniającej już swojej roli, fort zaczął służyć jako koszary i magazyn. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia obiekt został opuszczony i teraz na jego teren może wejść każdy, co niestety widać w środku. Zwiedzanie nie powinno trwać długo (chyba, że ktoś jest miłośnikiem takich obiektów tak jak przynajmniej połowa z nas), gdyż z jego pierwotnego wyposażenia nic nie pozostało.
Fort San Benedetto – ochrona dla Puli
Austro-węgierski fort wybudowany w roku 1903, podobnie jak wspomniany wyżej pełnił rolę obronną dla portu w Puli ale także dla znajdującego się obok Kanału Fažanskiego. Dzięki przemyślanemu projektowi oraz temu, że surowcem był lokalny kamień fortyfikacja nie tylko spełniała swoją wojskową rolę, ale także prezentowała się odpowiednio od strony wizualnej.
Na drugiej, otwartej kondygnacji zobaczymy stanowiska artyleryjskie, niżej ulokowano pomieszczenia załogi i magazyny. Zwiedzając tutejsze korytarze spotkać można ich mieszkańców, przy czym nie noszą oni jednak mundurów… ale za to prezentują różne formacje: lotnictwo (nietoperze) oraz wojska lądowe (pająki i skorpiony).
Po drugiej wojnie światowej fort wykorzystywano już tylko jako magazyn amunicji, swoją militarną funkcję stracił w roku 1991, a obecnie może go zwiedzać każdy. Dzięki temu, że nie znajduje się w ogólnie dostępnym miejscu, a trzeba specjalnie się do niego wybrać, jest w bardzo dobrym stanie i zachowała się nawet część jego wyposażenia (np. drzwi, okiennice czy kopuły pancerne lub windy amunicyjne).
Plaże – kamieniste kąpieliska
Poszukiwania piaszczystych plaż wymagają sporo wysiłku i czasu, który według nas lepiej poświęcić na zwiedzanie. Jeśli już odnaleźliśmy taką, to albo przy hotelu, albo jako największą atrakcję rejonu więc trzeba liczyć się z tłumami. Tego fanami nie jesteśmy, więc po chwili poszukiwań zawsze udawało się nam dojechać na wybrzeże w takim miejscu by bez problemu znaleźć parking i dostęp do wody bez turystycznego ścisku. Oczywiście pamiętać należy o wyposażeniu się w ochronne buty, gdyż dno zazwyczaj jest kamieniste. Ale jest to poświęcenie na które jesteśmy gotowi, aby schłodzić się w wodzie i mieć swój kawałek wybrzeża bez towarzystwa ;).
Koty Istrii – można głaskać
W każdym możliwym kolorze, wszędobylskie, ale nie nachalne. Jak to koty – to Ty musisz się postarać jeśli chcesz zawrzeć bliższą znajomość. Zadbane i “zaopiekowane” (nie trafiliśmy o dziwo na egzemplarze po przejściach, czyżby panował tu niepisany pokój między mruczkami?) idealnie komponują się z włoską atmosferą i kamiennymi uliczkami.
Tak kończymy naszą wycieczkę po Istrii. Naszym zdaniem to idealny pomysł na letnie wakacje. Znajdziecie tu małe, romantyczne miasteczka pachnące truflami. Turystyczne miasta z bogatą ofertą atrakcji turystycznych i restauracyjnych oraz mnóstwo ciekawostek od zamków, przez jaskinie po ciekawostki przyrodnicze i możliwości pieszych wycieczek. Mamy nadzieję, że będziecie mogli na własne oczy przekonać się o tym, że jest to świetne miejsce na urlop.