Istria, część 1 – miasteczka z powiewem włoskiego klimatu

Republika Hrvatska to popularny kierunek wakacyjny Polaków. Co roku licznie przybywają tu w poszukiwaniu słońca, plaż ale i atrakcji turystycznych. Częścią Chorwacji jest Istria – półwysep, który historia istotnie naznaczyła włoskim wpływem. Widać i czuć to tutaj na każdym kroku – począwszy od architektury, przez dwujęzyczne nazwy miejscowości, po menu regionalnych restauracji. Wystarczy spojrzeć na mapę, aby zrozumieć że ziemie te były łakomym kąskiem dla wielu państw. Starożytni Rzymianie podbijając świat dotarli i tutaj, ale równie mocno widoczny jest wkład późniejszych Włochów i Wenecjan, pod rządami których znajdowała się Istria na przestrzeni wieków. Zapraszamy zatem na przegląd perełek turystycznych chorwackiego przylądka z nutą Italii w tle.

Hum – miejska miniaturka

Nie możemy zacząć inaczej jak od najmniejszego miasta świata. Tak bowiem reklamuje się Hum, w którym mieszka około 20 osób. Ta średniowieczna graniczna twierdza, o której śmiało można powiedzieć, że posiada dwie ulice na krzyż 😉 cała mieści się w obrębie murów miejskich. Nie można jednak odmówić im uroku i koniecznie trzeba przejść się dookoła nich właśnie! Samo wejście przez bramę (pozostałość po zamku) świetnie wprowadza nas w klimat miejsca. Można zajrzeć do małego muzeum, przysiąść w knajpce i poszukać pamiątek w sklepikach. Mieszkańcy żyją z rolnictwa i właśnie z turystyki wykorzystując popularny slogan reklamowy. W rzeczywistości jest to gmina wiejska, a wybierany w tradycyjny sposób burmistrz (żupan) pełni tylko symboliczne funkcje.

Grožnjan – artyści na truflach

To nawet nie jest miasteczko, gdyż we wsi zameldowanych jest niecałe 200 osób! Rzymianie i Wenecjanie dość mocno ufortyfikowali tę kamienną miejscowość, ale mimo upływających wieków na szczęście niewiele się tu zmieniło. Położone trochę poza głównymi szlakami komunikacyjnymi odżyło dopiero w ostatnich latach, gdy klimatyczne zabudowania przejmować zaczęli artyści i rzemieślnicy. W licznych galeriach znajdziecie oryginalne, ręcznie robione pamiątki i ozdoby, możecie też wstąpić na kawę w małej restauracyjce, ale przede wszystkim pospacerować po średniowiecznych uliczkach odkrywając cudowną architekturę i zielone podwórka. Pachnie tu truflami, które można zdegustować w sklepikach. To obowiązkowy punkt Istrii, któremu wręcz musicie dać się zauroczyć.

Sveti Lovreč – urok średniowiecza

Trafiliśmy tu prawie przez przypadek, a odkryliśmy jedno z lepiej zachowanych średniowiecznych miejskich założeń! Kamienne ulice, mury miejskie, domy i świątynie (w tym datowany na VIII w. kościół świętego Wawrzyńca) plus praktycznie brak turystów, nawet w szczycie sezonu, sprawiają niesamowite wrażenie. Jeśli tylko macie po drodze koniecznie zajrzyjcie na krótki spacer!

Motovun – miasto na wzgórzu

Już z daleka widoczny pagórek z czerwonymi dachami zabudowań robi wrażenie. Funkcjonowało jako wojskowy obóz rzymski, czego wyrazem są mury i bramy wjazdowe. W centrum punktem charakterystycznym jest XIII wieczna dzwonnica. Tuż obok znajdziemy kościół św. Stefana i Pałac Miejski. Warto pokluczyć między uliczkami i z miejskich murów popodziwiać panoramę, która jak na wzgórze przystało, jest dość rozległa. Miasteczko jest zwane stolicą trufli, które w okolicy występują w sporych ilościach. Znajdziemy tu liczne knajpki oferujące je w swoim menu. Na nas jednak miasteczko większe wrażenie zdecydowanie zrobiło z daleka niż z bliska ;). Panoramie miasta nie sposób odmówić uroku.

Balle-Valle – magia kamienia

Och, co to jest za miasteczko! Przekraczając bramę w miejskich murach przenosimy się w czasie. Krążymy (miasto bowiem otoczone jest owalem ścian) po kamiennych uliczkach, zaglądając przez okna do mieszkań ludzi gotujących obiad, czy wieszających pranie. Klimatyczne kamienice z okiennicami i kwiatami, starówka i XV wieczny zamek Soardo-Bembo nadają temu miejscu cudowny, średniowieczny klimat, również dzięki temu, że nie ma tu tak wszechobecnej komercji. Rzymska nazwa miasta brzmiała Castrum Vallis i czujemy się tutaj trochę tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie. Małe kawiarenki, uroczy stragan z wyrobami z lawendy czy miodu, lodziarnia z na prawdę smacznymi lodami. Nie musicie szukać tu zabytków, patrzeć na mapę, czy odhaczać punktów z listy. Wystarczy zagłębić się w tym kamiennym mieście i pozwolić prowadzić się mu własnymi ścieżkami podążając za leniwie przechodzącymi się kotami lub zapachem kwiatów. Polecamy!

Vrsar – byłem tu, Casanova

Co warto odnotować to fakt, że nie spotkamy tu tłumu turystów. Od wybrzeża na szczyt wzgórza prowadzą nas urocze, kamienne uliczki. Pamiętajcie jednak, aby obejrzeć się od czasu do czasu i zerknąć na tętniący życiem lokalny port oraz tutejszy archipelag. Podobno jest to idealne miejsce do oglądania zachodów słońca, a można to zrobić w towarzystwie znanego z licznych podbojów miłosnych awanturnika, gdyż o pobycie tutaj w swoich pamiętnikach wspomina sam Casanova. Słynny włoski podróżnik i uwodziciel ma tu swoją ławeczkę, na której można go do dnia dzisiejszego spotkać… tyle że wykonanego z brązu. Miasto wykorzystuje ten potencjał oferując wycieczki jego śladem, czy organizując Casanovafest. Starówka z pozostałościami murów miejskich i weneckiej bramy z XII w. należy do najstarszej części miasta, a niewątpliwym atutem spaceru są widoki na wspomniany port.

Poreč – Rzym czy Bizancjum?

Jej najcenniejszym zabytkiem jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO bazylika Eufrazjusza z VI w. Zachwycają w niej bizantyjskie mozaiki, ale i inne eksponaty sztuki sakralnej. Sama starówka to zachowany układ rzymskich ulic, przy których natkniemy się na romański dom z XIII w., czy gotycki pałac Lion. Po świątyniach Marsa i Neptuna z I w. pozostało tylko kilka kolumn, za to częściowo zachowały się mury i wieże z dawnego systemu fortyfikacji. Koniecznie wybierzcie się na spacer starówką – praktycznie każdy budynek to zabytek.

Gwarniej tu i tłoczniej niż w we wcześniej opisywanych miejscach. Warto zajść do portu i przespacerować się promenadą wśród pięknych kamienic, restauracji i palm pyszniących się nad Adriatykiem. Zdecydowanie poczujemy tu klimat nadmorskich, włoskich miasteczek.

Rovinj – perełka wybrzeża

Miasteczko liczące około piętnastu tysięcy mieszkańców staje w szranki o tytuł najpiękniejszego na całej Istrii. Nie sposób odmówić uroku kolorowym kamienicom oraz wąskim, brukowanym traktom prowadzącym prosto do morza. Zagłębiając się w stare miasto naszym celem staje się wzgórze z kościołem świętej Eufemii, patronki Rovinj. Pierwsza świątynia w tym miejscu stanęła w 800 roku, a obecna barokowa pochodzi z XVIII w. W sarkofagu za ołtarzem po dziś dzień znajdują się relikwie świętej, a miedziana figura opiekunki miasta stojąca na wieży podobno przepowiada pogodę :). Po drodze mijamy punkt widokowy na Adriatyk oraz Wyspę Świętej Katarzyny znajdujący się przy starej latarni morskiej i XIX wiecznym schronie.

Stąd schodzimy już w dół i gubimy się w przeuroczych uliczkach, po drodze napotykając lodziarnie, restauracje i sklepiki pamiątkami. Można więc śmiało rzecz, że największą atrakcją jest… miasto samo w sobie. Natkniemy się tu na kilka bram, strzegących kiedyś wjazdu do miasta, w tym na Łuk Balbi z 1680 r. Barwne domy, plac Trg Marsala Tita, weneckie mury, a przede wszystkim port i promenada z widokiem na łódki, miasto i wieżę kościoła sprawią, że spędzicie tutaj nawet cały dzień. Punkt obowiązkowy!

Pula – wielkomiejski szyk

To już nie miasteczko, a największe miasto półwyspu. Tu nowoczesność miesza się z historią sięgającą czasów starożytnych Rzymian. Czy miasto warte jest odwiedzenia?Jeżeli preferujecie wielkomiejski gwar nad małomiasteczkową ciszę zapraszamy na zwiedzanie Puli! A jeśli szukacie największych atrakcji na półwyspie przejrzyjcie nasze propozycje.

Ach ten włoski klimat!

Niewątpliwie “włoskie” miasteczka Chorwacji zasługują na odkrycie. Na niespieszny spacer z lodami i zapachem trufli w tle. Nas bezapelacyjnie zachwyciło magiczne Grožnjan oraz klimatyczne Balle-Vale, które dziwnym sposobem często wypadało po drodze (czyżby przez tutejsze lody?). Wrażenie zrobiło piękne Rovinj, zaskoczyło niepozorne Sveti Lovreč, a rozczarowało Motovun. Hum natomiast było nie lada ciekawostką, ale jego legenda je przerasta. Odwiedzając Vrsar czy Poreč polecamy leniwą wędrówkę bocznymi uliczkami, a na pewno docenicie urok nadmorskich miasteczek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *